Targi łódzkie różnią się od większych ilością wydawców, wyglądem stoisk i wyborem spotkań z autorami, których jest niewielu, i są to częściej osoby zaczynające dopiero iść w stronę pisarskiej kariery, a nie o ugruntowanej pozycji - w czym nie ma nic złego, ale brak różnorodności ludzi z dalszych okolic nie przyciągnie. Jednak może taki brak tłumów jest dobry, ponieważ udało mi się zdobyć aż dwanaście interesujących mnie książek. Pewnie gdyby nie przytłoczył mnie już ich fizyczny ciężar, znalazłabym ich jeszcze więcej.
W antykwariatach udało mi się upolować „Sympatyka” dotyczącego Wietnamu, o którym tak właściwie zbyt wiele nie wiem, planowałam jednak przeczytać tę książkę.
Na „Czarci Pomiot” zdecydowałam się, ponieważ nie znam jeszcze twórczości Margaret Antwood - that's a pity. W wolnej chwili przeczytałam już kawałek tej powieści, i z trudem odłożyłam ją z powrotem na półkę, dlatego to na pewno był dobry wybór.
Bukowskiego ,mimo że mam go u siebie już jakiś czas, jeszcze dobrze nie znam. Ale coś sprawiło, że „O miłości” chciałam mieć na swojej półce.
A „Dziewczynko, roznieć ogienek” to kolejna z pozycji, którą po prostu miałam w planach. Skoro się odnalazła na targach, nie zostawiłam jej osamotnionej, tylko zabrałam do domu.
Kolejną pozycją są „Ludzie arcyludzie” Nitzschego odnalezieni na bookcrossingu i wydane przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego „Dlaczego kochamy?”. Czasem dawka filozofii i nauki jest niezbędna - przynajmniej niektórym, i na taką właśnie przypadłość cierpi osoba pisząca ten tekst.
Poza tym nie mogło zabraknąć literatury skupiającej się na innych narodach i ich problemach, dlatego znalazłam też reportaż oraz książkę dotyczącą Japonii. Jeśli chodzi o tę tematykę, wolę sięgać po ebooki, ale w drugiej pozycji są piękne zdjęcia.
Na bookcrossingu znalazłam też porzuconego (jak to inaczej nazwać w przypadku tego autora) Baczyńskiego, a na stoisku antykwariatu ukrywał się Lem. Pana Lema nic jeszcze nie czytałam, a ponieważ odkryłam ostatnio w sobie pokłady chęci sięgania po fantastykę i pokrewne jej gatunki, jego książka to lektura jak znalazł.
Nie jestem największą fanką targów, i w przeciwieństwie do niektórych, mam co do atrakcyjności tego wydarzenia nieustające wątpliwości. Mimo to cieszę się, że przynajmniej udało mi się przywieźć do domu wiele dobroci.
Na pewno spędzisz z tymi książkowymi smakołykami wyjątkowe chwilę, czego Ci z całego serca życzę. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. Rzeczywiście, raczej co do każdej z nich jestem przekonana, że mi się spodoba :)
UsuńPrzepraszam, że tak napiszę, ale jesteś z Łodzi? Bo ja tak, a rzadko zdarza mi się kogoś spotkać, kto lubi pisać o książkach. Jak dojrzałam Twój post o Łódzkich Targach książki to byłam w szoku! I nadal jestem. Też byłam na nich w tym roku, w sobotę. I fakt, faktem, nie są to duże targi jak Krakowskie. Te są dużo bardziej kameralne, ale mają swoje dobre strony. Jakbyś chciała popisać o książkach to daj znać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję, że się odezwałaś :). Wysłałam już wiadomość na lubimy czytać.
UsuńZawsze chciałam być na jakiś targach książki, ale niestety mieszkam w małym mieście, co nieco utrudnia sprawę, bo z mojego otoczenia nawet jak ludzie czytają, to nie są tak wkręceni w blogosferę, bookstagram itp. jak ja, więc nie widzą potrzeby pojechania na takie imprezy, a samotna wyprawa do wielkiego miasta jakoś do mnie nie przemawia :/
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
W takim razie życzę, aby udało Ci się w przyszłości kogoś ze sobą na targi zaciągnąć :) może następnym razem spróbuj sama zorganizować wyjazd i wtedy jakiegoś czytelnika zaprosić? Wiele osób jeżdżących na targi nocuje w mieście, gdzie się one odbywają.
UsuńPozdrawiam