poniedziałek, 29 lipca 2019

O drodze ku przeznaczeniu - „Nie opuszczaj mnie”, Kazuo Ishiguro. Recenzja

za zamkniętymi okładkami
Czasami jesteśmy w stanie książki przewidzieć. Rzadko się nad tym zastanawiamy... o ile nie chodzi o kryminał. Tam zakończenie odgrywa ważniejszą rolę niż w innych powieściach. Ale kiedy mówię "książka", mam na myśli całą lekturę. Gdzieś w naszej głowie, czytając tył okładki, tworzy się domniemany obraz fabuły, narracji...
Jednak niektóre powieści są mniej oczywiste. Mogą dotyczyć elementów, z którymi często się stykamy, ale gdy zaczniemy je czytać to dostrzegamy, że coś się różni. Coś się zmieniło. Myślicie: "Co się stało tej narracji?" albo "Dlaczego książka o czymś kontrowersyjnym ma w sobie taki spokój?". Możliwe, że takie właśnie myśli będą Was nawiedzały podczas lektury „Nie opuszczaj mnie”.

Opowiadanie o fabule w przypadku tej książki nie jest według mnie wskazane. Ta powieść nieco różni się od innych i nie należy jej zamykać w ramy "książka o tym i o tym", bo zapewne odbierze to tylko przyjemność z lektury. Jak więc tu Was zachęcić lub, w zależności od Waszego gustu, zniechęcić do spotkania z tą książką?
Powodem, dla którego nie chcę zbyt wiele zdradzać, jest świat młodych ludzi kryjący się na kartach „Nie opuszczaj mnie” - świat dzieci, którym niewiele się mówi. Mieszkają odizolowani od reszty społeczeństwa, ale nikt im nie powie dlaczego. Czym różnią się od innych, skoro są przecież dokładnie tacy, jak inne dzieci?
Narratorka, czyli Kathy, patrzy wstecz na swoje życie i zaczyna opowieść o szkole, w której się wychowała. Różne uczucia i sytuacje z dzieciństwa są przez autora opisane po mistrzowsku, z dużym wyczuciem, szczegółami. Nam samym zaczyna się przypominać, jak świat wyglądał, kiedy miało się kilka lat. Te opisy nie wywołują jednak sielankowego nastroju, bo wraz z dorastającymi bohaterami dowiadujemy się o czekającej na nich przyszłości. Mrocznej, tajemniczej, o której niewiele wiadomo, nawet kiedy jest już bardzo blisko...
  
Kazuo Ishiguro jest Anglikiem japońskiego pochodzenia i to właśnie w Anglii odgrywają się wydarzenia opisane w „Nie opuszczaj mnie”. Wydaje mi się jednak, że to co mówi się o japońskich pisarzach można też powiedzieć o Ishiguro. Jego styl wyróżnia się na tle innych autorów. Przypomina mi za to o Murakamim i o komentarzach odnośnie japońskich powieści, że one jakoś "wolno idą na przód". Momentami miałam wrażenie, że „Nie opuszczaj mnie” nigdzie nie idzie, a jedynie udaje ruch.

Specyficzne są również retrospekcje, pojawiające się co krok. Już na początku trafiamy do przeszłości, bo narratorka jest dorosłą osobą mówiącą o dzieciństwie. Ale kiedy już jesteśmy w dzieciństwie, to cofamy się o miesiąc, od tego miesiąca o tydzień, bo "nie mogę opowiadać dalej, jeżeli nie słyszeliście o tamtym". Mnie nie było trudno się połapać, co i jak, niemniej uznaję ten zabieg za unikalny. Domyślam się, że Ishiguro łatwiej  było popisać się swoimi zdolnościami opisywania historii ze szczegółami, kiedy nadał im kształt wspomnień. Jednak z pewnością bardzo trudno było książkę w ten sposób napisać. Autor sam stworzył sobie labirynt, po czym zwycięsko z niego wyszedł. Jeśli nie tym jest odwaga, to czym?

W „Nie opuszczaj mnie” odnalazłam wiele ciekawych elementów, z czego najbardziej interesującymi były właśnie opisy dzieciństwa. Wyjątkowy jest również sposób, w jaki autor opisał sprawę niejednoznaczną. Nie zapominajmy poza tym, że to powieść o relacjach w przyjaźni i miłości. Ale specyficzna. Polecam raczej osobom szukającym czegoś nowego, a nie tym, którzy wypatrują jedynie czegoś, co pozwoli im się zrelaksować.
 
Kazuo Ishiguro to urodzony w Nagasaki pisarz, który w 2017 otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. Dwie z jego powieści doczekały się ekranizacji. Jedną z nich była książka „Okruchy dnia”, która otrzymała nagrodę Bookera. Rodzina pisarza przeprowadziła się do Anglii, gdy ten miał pięć lat. Powodem miało być podjęcie przez ojca pracy w National Institute of Oceanography. Ishiguro twierdzi, że dorastanie w japońskiej rodzinie umożliwiło mu rozwinięcie w sobie perspektywy innej od tej przyjętej przez jego rówieśników.


liczba stron: 319 (ale rozmiar czcionki niewielki), tłumaczenie: Andrzej Szulc, tytuł oryginału: Never let me go, książka w języku angielskim została wydana w 2005 roku