poniedziałek, 9 lipca 2018

Japońska dojrzałość lat sześćdziesiątych - ,,Norwegian Wood", Haruki Murakami. Recenzja


 I once had a girl
Or should I say, she once had me?
She showed me her room
"Isn't it good, Norwegian wood?"

Tymi słowami rozpoczyna się piosenka Beatelsów, której tytułem Murakami nazwał swoją powieść o dojrzewaniu, skupiającą się na młodym Watanabem i jego znajomych o specyficznych charakterach.

Autor jednak nie tylko tytułem nawiązał do muzyki, ponieważ cała książka jest nią przepełniona. Kiedy Murakami był młody, pracował w sklepie muzycznym - w takim samym miejscu obsadził Watabanego, który poznaje muzykę lat sześćdziesiątych dzięki pracy, a także wielu wyjściom do jazzowych klubów. Na kartach tej powieści mamy również historię niedoszłej pianistki Reiko (,,Jestem pożałowania godnym niewolnikiem muzyki."), która dla uciechy własnej i znajomych gra na gitarze kolejne znane utwory, w tym tytułowe Norwegian Wood. Przekrój piosenek jest bardzo szeroki, od grających psychodelicznego rocka The Doors, po klasycznego Brahmsa.

„Norwegian Wood" to taka książka, przy której człowiek czasem płacze w środku nocy, a czasem śmieje się na głos. Czasem płacze, bo to powieść wypełniona bohaterami smutnymi, zmagającymi się z lękami, wywołująca w nas głęboki niepokój. Rzeczywistość bardzo skomplikowanych relacji, radzenie sobie z chorobami psychicznymi, życie z przedwczesną śmiercią bliskich, talenty zmarnowane przez błędy wychowania i kłamstwa. To powieść, w której Murkami odchodzi od typowego dla siebie realizmu magicznego, aby sprawdzić się w sentymentalizmie; ten eksperyment zdecydowanie się autorowi udał.

,,Uścisnęliśmy sobie dłonie i rozstaliśmy się. On ruszył zdobywać świat, a ja wróciłem do swego bagna."
,,Tylko zmarli mają siedemnaście lat."


Ważną rolę odgrywają tutaj świetne kreacje bohaterów; co drugi to charyzmatyczniejszy. Kiedy wydaje się nam, że najspecyficzniejszą postacią jest ambitny Nagasawa, ścigający się sam ze sobą człowiek niepowszechnych opinii, wtedy przychodzi Midori, która swoją otwartością i swobodą w opowiadaniu seksualnych fantazji zwala nas z nóg. Obok nich mamy też ważną dla Watabanego, przepełnioną cierpieniem Naoko, czy współlokatora Komadosa, o którym można opowiadać anegdoty na spotkaniach towarzyskich. Na Watbanego prawdopodobnie przechodzi poczucie humoru Midori... A wtedy opowiada historię takie, jak ta:

 ,,Idziesz sobie sama wiosną po łące, a z naprzeciwka nadbiega śliczny niedźwiadek o aksamitnym futerku i błyszczących oczkach. I mówi: - Dzień dobry, panienko. Może się razem poturlamy? I objęci spędzacie wesoło cały dzień, turlając się po porośniętych koniczyną górkach. To byłoby miłe, prawda?"

Podobało mi się również nawiązanie do powieści Tomasza Manna. „Czarodziejska góra" mówi o człowieku odwiedzającym swojego kuzyna, przebywającego w sanatorium w górach, i kiedy podobny motyw pojawia się w „Norwegian Wood", Watanabe czyta właśnie tę książkę. Bardzo możliwe, że jest tu więcej takich nawiązań, czy to do innej literatury, czy do słuchanych przez bohaterów utworów. Ale to mógłby już zauważyć jedynie ktoś bardzo dobrze znający wszelkie dziedzictwo kulturowe. 


,,- Jestem zwyczajny. Urodziłem się w zwyczajnej rodzinie, zwyczajnie dorosłem, mam zwyczajną twarz, zwyczajne stopnie, myślę o zwyczajnych rzeczach. 
- Czy to nie twój ulubiony Scott Fitzgerald pisał, że nie powinno się ufać nikomu, kto mówi, że jest zwyczajnym człowiekiem?"

Na podstawie „Norwegian Wood" nakręcono w Japonii film, jest to również książka, dzięki której ze zwykłego pisarza, Murakami stał się autorem szeroko znanym i lubianym w świecie; jak się podejrzewa właśnie przez to, jak różna jest ta powieść od pozostałych. Często pyta się Murakamiego, czy jest to książka autobiograficzna, ze względu na jego podobieństwa z Watanabem. Jedną z jego odpowiedzi jest: „Gdybym napisał autobiografię, nie liczyłaby ona więcej niż piętnaście stron."




  Haruki Murakami to japoński pisarz, eseista, i tłumacz amerykańskiej literatury. Zanim został pisarzem, prowadził jazzowy klub w Tokio. Impulsem do napisania książki był dla niego mecz bejsbolowy. Pierwszą napisał w wieku 30 lat na kuchennym stole, po pracy w barze. Kiedy ,,Słuchaj pieśni wiatru" wygrało pierwsze miejsce w literackim konkursie, Haruki zajął się pisaniem na poważnie. Regularnie bierze udział w maratonach. Według The Paris Review, Murakami uważa pisanie i muzykę za wewnętrzną podróż. Pragnął zostać muzykiem, jednak nie potrafił grać na żadnym z instrumentów, i jak można się domyślić, stanowiło to pewną przeszkodę.

2 komentarze:

  1. Kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać "Wszystkie boże dzieci tańczą" i "Przygodę z owcą", która mnie zachwyciła. Jako że "Norwegian wood" uznawane jest za jedno z ważniejszych dzieł Murakamiego, pewnie i ja niedługo po nie sięgne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto, miło się ją czyta, a podoba się i tym kojarzącym Murakamiego jedynie z realizmem magicznym. W najgorszym wypadku czytelnikowi może nie udać dostrzec się głębi, i wtedy przejść przez lekką książkę z Japonią w tle

      Usuń